06.06.2013 14:20
Na początek nowej przygody
Początki nie zawsze bywają łatwe, ale zawsze od czegoś trzeba zacząć aby osiągnąć założony cel. Moim celem w najbliższej przyszłości jest wydrukowana z tyłu prawa jazdy data przy kategorii „A”. Ktoś mógłby powiedzieć, że facetowi w wieku 32 wiosen odbiła palma i pcha się tam gdzie z reguły młodsi, ale ja twierdzę że trzeba gonić marzenia a młodym można się czuć niezależnie od wieku.
Ale do rzeczy. Od bardzo dawna nosiłem się z zamiarem zrobienia czegoś na co zawsze miałem ochotę, a różne przeciwności losu mi to uniemożliwiały. W ten właśnie sposób doszedłem do wniosku, że nie jest jeszcze za późno na wymarzone w młodości 2 kółka. Bo kiedy jak nie teraz J Jako że staram się skończyć to co zaczynam (z różnymi efektami ale jednak) postanowiłem zapisać się na kurs „prawka” kategorii „A”. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Od tygodnia uczęszczam na zajęcia z teorii, ale muszę powiedzieć że im bliżej zakończenia spraw teoretycznych tym serducho mocniej bije. A bije dla tego że już w sobotę (8.06.13) będę miał możliwość sprawdzenia się po raz pierwszy w roli kierowcy motocykla. Cieszę się na ten dzień jak dziecko, zwłaszcza że ostatnio to właśnie jako dzieciak (no powiedzmy że nastolatek) jeździłem na czymś co miało 2 koła i silnik. Mam nadzieję, że 200 kg Suzuki Gladiusa nie sprawi mi strasznych kłopotów i będę mógł tu wrócić by podzielić się wrażeniami z połknięcia pierwszych motocyklowych kilometrów. Mimo że z literką „L” na plecach, ale jak już wspominałem, wszystko ma swoje początki.
Komentarze : 11
Nie histeryzuj. 32 lata i płacze jak baba.
Gladius nie taki straszny, nie panikuj. W ogóle to więcej wiary w siebie. Twardym trza być, nie mientkim.
no właśnie, słuszna uwaga paffi. co ma powiedzieć drobniutka kobietka kiedy ma coś takiego ujarzmić? a dają radę przecież. i Ty dasz radę misza, dźwigać Ci go nie każą, tylko kręcić po placu/mieście. nie taki diabeł straszny ;)
PS: a apropos odkrywania tego wszystkiego co z motocyklami, to zaledwie 3 godz. temu obserwowałem coś takiego, kiedy kupiec odjeżdżał z mojego podwórka moim byłym już teraz sprzętem. te emocje, to skupienie przy ruszaniu - aż mi się wszystko przypomniało kiedy ja byłem w takiej sytuacji pierwszy raz :)
po godzinie przysłał sms o treści - dojechałem szczęśliwie, banan mi z gęby nie schodzi i nie wiem czy w ogóle zejdzie :D
heh, piękne co?
wszystkim startującym - wielkie i szczere życzenia oby wszystko poszło Wam jak należy, obyście mogli cieszyć się jak my, już jeżdżący - tym wszystkim co dać mogą tylko dwa kółka! trzymam za Was wszystkich kciuki!
też mam to szczęście, że dopiero zaczynam przygodę z motocyklem i również zastanawiałam się dlaczego nie zdecydowałam się na ten krok wcześniej, jednak jak przeczytałam Twój post to mi minęło :P żarty, żartami choć podobno lepiej późno niż wcale.
Tylko mam jedno ale... MĘŻCZYZNO, nie narzekaj, że ten motocykl waży ok. 200 kg! :)
3mam kciuki za pierwsze jazdy :)
Moto-Cenzor ---)> Pewnie jechałeś 700 km/h i się dziwisz. :-)
A tak na serio: cóż, wprowadzenie niepokoju bywa uzasadnione. Zawsze przecież można natknąć się na panią - jak ja dziś - która przy pewnym centrum handlowym i prędkości ok. 60 km/h uznała, że jednak skręci w lewo na parking, przy czym warto podkreślić, że manewr skrętu, hamowania oraz sygnalizowania zmiany kierunku jazdy odbył się w jednym i tym samym momencie. Siedziałem jej na ogonie i uskuteczniłem coś, co nazywa się na egzaminie hamowaniem awaryjnym. A gdyby było ślisko? Ot, taka śmieszna sytuacja. :-)
Oj pamiętam. Pierwszej jazdy nie mogłem się doczekać jak pies rzucenia piłeczki.
Powodzenia :)
Moto-Cenzor ---> Nie psujesz atmosfery artykułu, a nawet cieszę się że wspominasz o tych ciemniejszych stronach jazdy motocyklem. Zawsze byłem zdania, że bezpieczeństwo przede wszystkim, a brawura i brak wyobraźni nie jednego już sprowadziła na ziemię. Prawko kat "B" posiadam od 14 lat i wiele przykrych sytuacji widziałem na drodze (w tym miejscu pochwalę się że w całej swojej drogowej karierze otrzymałem tylko 1 mandat :) ), a zasada ograniczonego zaufania to dzisiaj priorytet. Staram się jeździć z głową i z oczami w koło ww. ale to kogo spotkamy na drodze zawsze będzie niewiadomą.
Pozdrawiam wszystkich komentujących i proszę o trzymanie kciuków, jutro pierwsze lekcje na trasie :)
Śniadanie ---> "Potem jeszcze te magiczne i pełne napięcia chwile związane z zakupem pierwszego sprzętu. Przeżywasz piękny okres."
Owszem, ten okres jest bardzo piękny. Piękne są też kolejne kilometry nawijane swoją ukochaną maszynką. Ale do czasu .... pierwszej gleby, pierwszego wypadku, pierwszego zajechania drogi ....
Dlaczego psuję atmosferę artykułu i snuję fatalistyczne wizje ? Dlaczego psuję humor przyszłemu adeptowi motocyklizmu, tj. autorowi wpisu ?
Po pierwsze, dlatego, żeby miał świadomość, że nie wszystko złoto co się świeci i że jazda jednośladem to nie tylko wzloty ale i upadki.
A po drugie - w przeciągu ostatnich 3 tygodni dwukrotnie wymuszono mi pierszeństwo przejazdu na skrzyżowaniach, w tym za pierwszym razem było bardzo blisko (centymetry) do fizycznego kontaktu z samochodem a ja już widziałem siebie, katapultującego przez auto. Gdybym nie stosował zasady ograniczonego zaufania i obserwacji to kto wie jak by się to zakończyło.
Oczywiście kierowca auta tłumaczył się, że mnie nie widział. Jestem niewidzialny, wow !
Sorry, że wyrażam tu swoje emocje ale akurat jest okazja do nawiązania do tego postu. Przyda się szczególnie dla przyszłych motocyklistów, aby mieli świadomość co ich może spotkać na polskich drogach po zdobyciu wymarzonego prawka i po zakupie wymarzonej maszyny :)
Nigdy nie jest zapóźno, ja mam 49 lat i poszedłem na kurs, pierwsze 8 godzin za mną, a motocykl już zamówiony czeka. Będzie piękny, czerwony Ducati Monster 696
Wychodzi na to, że ja byłem już dinozaurem robiąc kategorię A w wieku lat 37-miu :)) Wcześniej gdyby mi ktoś powiedział, że będę kiedyś całe dnie spędzał na moto, kazałbym mu mocno stuknąć się w czoło :) Teraz dzień bez moto to dzień stracony. Życzę powodzenia i szybkiego zdobycia prawka a także pierwszego sprzętu :)
Sądzę, że troszkę nie docenia się startu przygody z motocyklami. Te chwile, kiedy wszystko jest nowe, świeże, kiedy jeszcze nie idzie jak trzeba, kiedy się potyka, a gumole skutecznie wywiązują się ze swojego zadania.
Potem jeszcze te magiczne i pełne napięcia chwile związane z zakupem pierwszego sprzętu.
Przeżywasz piękny okres.
jasne, że nigdy nie jest za późno. Ja poszedłem na kurs mając 35 na karku (teraz uważam że co najmniej 15 lat za późno), kuzyn mając 33 (też uważa, że w cholerę za późno).
tak że wytrwałości, powodzenia, a gdy juz zasiądziesz na własnym sprzęcie stwierdzisz - dlaczego tyle zwlekałem?...
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)